Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi januszek44 z miasteczka stronie śląskie. Mam przejechane 2489.90 kilometrów w tym 282.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 23640 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy januszek44.bikestats.pl
  • DST 143.73km
  • Teren 5.00km
  • Czas 09:56
  • VAVG 14.47km/h
  • HRmax 172 (102%)
  • HRavg 132 ( 78%)
  • Kalorie 6940kcal
  • Podjazdy 2578m
  • Sprzęt Danuśka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biskupia Kopa i powrót przez Rejviz

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 1

Już rok nie było mnie na tym szczycie , niby nic wielkiego a coś ciągnie w te stronę . Trasę mam w miarę opanowaną , ruszam więc ze Stronia Śląskiego na Przełęcz Gierałtowską . Jak zwykle wjazd na przełęcz to pierwsze małe wyzwanie . Górkę pokonuje spokojnie i ruszam w kierunku Żulovej. , za miastem skręt w lewo w kierunku Mikulovic. W zasadzie nie wiele może mnie tu zaskoczyć , no może kilkukilometrowy odcinek nowego , pachnącego jeszcze asfaltu.
W Mikulowiach na głównym skrzyżowaniu jadę prosto w kierunku Zlatych Hor.
Przejechałem już ponad 40 km i czas za małe co nie co. Rozglądam się za jakimś dogodnym miejscem i tak dojeżdżam do połowy drogi między Mikulowiacmi i Zlatymi
Horami. Zatrzymuję się na jakimś przystanku. Zjadam kanapkę i ruszam w dalszą drogę . Ustępuję jeszcze drogi rowerzyście , z którym się witam. On na lekkim treku a ja na swoim góralu staram się za nim nadążyć. Po chwili zaczynamy rozmawiać. On z Opola trzeci raz jedzie na Kopę , jest po wychowaniu fizycznym , ma dwoje dzieci…….i tak gadamy o wszystkim. Zarażam go pasją do Pradziada, twierdzi ,że słyszał o tej górze , ale teraz na pewno już pojedzie. Nie zajeżdżamy do Zlatych Hor , skręcamy w prawo , jedziemy w kierunku Petrovic. Na szczycie z parkingu pchamy rowery na Biskupią Kopę. Tutaj w tłumie pieszo rowerowym żegnamy się .
Ja zjeżdżam tą samą drogą i z parkingu ruszam w kierunku Petorovic. Nigdy nie byłem w tych stronach , czas więc spróbować. Jedzie fajnie , droga trochę kreta , ale jest z góry. Zbliża się 13 , robi się chwilami bardzo gorąco. Z Petrovic ruszam w kierunku Hermanovic. Droga pnie się dość ostro pod górę , początkowo dość dobry asfalt przeradza się w wyboistą drogę. Góra wydaje się nigdy nie kończyć , ale w końcu jest przełom , najpierw moją uwagę przykuwa stado bydła na górskiej łące a potem charakterystyczna wieża Pradziada. Jakoś tak rower ciągnie w tamtą stronę ,
ale to jeszcze nie dziś. Znowu zjeżdżam w dół. W wiosce próbuje dopytać się o miejscowość Horni Udoli. Mijani rowerzyści robią wielkie oczy, dopiero jakiś miejscowy kieruje mnie na Vbrno Pod Pradziadem a potem w lewo na Horni Udoli i Rejviz.
I znowu w górę . Skończyła mi się woda w bidonach. Nie mogę trafić nigdzie jakiegoś sklepiku. Wiem ,że w Rejviz coś znajdę . Pamiętam kiosk na parkingu…ale to jeszcze jakieś 6 km , ciągle pod górę , ciągle w upale.
Lekko trzęsący się docieram do Rejviz , kiosk jest czynny, zaciągam litr kofoli z dwulitrowej butli, połykam dwa pączki / w życiu nie jadłem takich smacznych/ , resztę kofoli wlewam do bidonów. Nie ma czas na podziwianie tej niewątpliwie pięknej miejscowości. Ruszam w dół w kierunku Pisecznej. Nie chce jechać do Jesenika, a potem na podjazd do Ramzowej, Brannej i Starego Miasta.
Do Pisecznej droga prowadzi ostro w dół , nic dziwnego ,że na asfalcie są oznaczenia z maratonów MTB. Z Pisecznej kieruje się na Vidnavę a potem na Jawornik. Gdyby nie wiatr w oczy to trasa jest bardzo przyjemna. Mnóstwo rowerzystów. W Javorniku dopijam resztki kofoli i ruszam w kierunku przejścia granicznego Travna – Lutynia , to ostatni trudny podjazd. Około 19 jestem w domu.
Nie wiem co mnie tak zmęczyło, w każdym bądź razie na nastepny rok Biskupiej Kopy mam dosyć, na dodatek kilka zdjęć , które zrobiłem wyszły jakoś na niebiesko…no cóż , zielono mi jak to kiedyś się mówiło….

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>





Komentarze
ryjek
| 22:00 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj Fajny opis, nie byłem nigdy rowerem na Biskupiej Kopie, zawsze mi jakoś nie po drodze, muszę to nadrobić. Niezłe przewyższenia, na dodatek na końcu podjazd pod Przełęcz Lądecką, nic dziwnego że wymęczyła Cię ta trasa. Mam nadzieję, że na Pradziada wjedziemy razem, będziesz miał fory, bo mieszkasz trochę bliżej ;)
/szkoda, że nie ma zdjęć
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ienat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]