Info
Ten blog rowerowy prowadzi januszek44 z miasteczka stronie śląskie. Mam przejechane 2489.90 kilometrów w tym 282.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.69 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 23640 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Czerwiec1 - 3
- 2012, Październik7 - 6
- 2012, Wrzesień15 - 17
- 2012, Sierpień14 - 17
- 2011, Sierpień1 - 0
- DST 48.66km
- Czas 02:16
- VAVG 21.47km/h
- VMAX 43.50km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 150 ( 89%)
- HRavg 118 ( 70%)
- Kalorie 1670kcal
- Podjazdy 316m
- Sprzęt Ewcia
- Aktywność Jazda na rowerze
Wy pewnie na górskich ścieżkach , a ja ciagle "lajcik"....
Sobota, 29 września 2012 · dodano: 29.09.2012 | Komentarze 1
- DST 25.46km
- Czas 01:12
- VAVG 21.22km/h
- VMAX 37.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 146 ( 86%)
- HRavg 118 ( 70%)
- Kalorie 967kcal
- Podjazdy 186m
- Sprzęt Danuśka
- Aktywność Jazda na rowerze
"Lajcik" po ?.... przeziębieniu
Piątek, 28 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 0
Rano się okaże......
- DST 57.53km
- Teren 27.00km
- Czas 03:42
- VAVG 15.55km/h
- VMAX 50.07km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 169 (100%)
- HRavg 122 ( 72%)
- Kalorie 3090kcal
- Podjazdy 1034m
- Sprzęt Danuśka
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez Dziką Dolinę
Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 2
Dzień nie jest za ciepły. Najtrudniej jednak wsiąść na rower, potem już zapomina się o niedogodnościach , wiatr w uszach i do przodu.
To miała być mała przejażdżka po znanej trasie. W Skrzynce jednak nie skręcam w prawo w górę wioski a nie tak jak zwykle w kierunku Kłodzka. Droga w tym miejscu jest dość wąska ale asfaltowa i praktycznie brak ruchu samochodowego. wzdłuż potoku o nazwie Skrzynaczyna dojeżdżam do Polany Nad Skrzynką , przecinam niebieski szlak prowadzący na górę Ptasznik i jadę przez wąwóz zwany Dziką Doliną. Droga tu jest szutrowa i pnie się ostro do góry. Drogą tą dojeżdżam do Przełęczy Jaworowej . Jest to charakterystyczne miejsce ponieważ mieści się tu parking , wiata i Głowna droga Lądek Zdrój – Złoty Stok.
Przecinam asfaltową drogę i wjeżdżam zgodnie z oznaczeniami szlaku rowerowego do lasu.
Przez około 2 kilometry męczę się w błocie . Widać ostatnio była tu zrywka drzewa i droga przemieniła się w gliniastą rynnę . Z ulgą żegnam ten fragment szlaku i już całkiem wygodną szutrową drogą dojeżdżam do Przełęczy Pod Trzeboniem.
Skoro już tu dotarłem to nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić Jawornik Wielki.
Droga pnie się do góry , ale po lewej stronie piękny widok na Jezioro Otmuchowskie i okoliczne góry.
Pod wieżą Jawornika widzę oparty rower a na szczycie wieży sympatycznego jegomościa który trochę dziwnym trekingowym rowerkiem , ciepło ubrany , zwiedza okoliczne górki.
Chwila rozmowy i ruszam w drogę powrotną . Zjeżdżam tą samą drogą , podziwiam po raz kolejny panoramę gór.
Skręcam jeszcze w lewo na żółty szlak rowerowy i w ten sposób objeżdżam Jawornik Wielki. Po raz kolejny wiec zjeżdżam tą samą dość stromą drogą.
Teraz wybieram drogę do Przełęczy Pod Trzeboniem . Dalej trasą trekingową wyjeżdżam na drogę asfaltową do Lądka Zdroju.
Robi się chłodno , czas pomyśleć o czymś cieplejszym…..a może będzie jeszcze ciepło ?
I po pięciu latach karta pamięci odmówiła posłuszeństwa ......
<a href="" title="GPSies - Przez Cichą Dolinę"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Przez Cichą Dolinę" /></a>
- DST 53.55km
- Teren 24.00km
- Czas 04:36
- VAVG 11.64km/h
- VMAX 35.40km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 156 ( 92%)
- HRavg 123 ( 73%)
- Kalorie 2824kcal
- Podjazdy 1143m
- Sprzęt Danuśka
- Aktywność Jazda na rowerze
vPo bialskich bezdrożach
Piątek, 21 września 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 1
Dzień dość chłodny , ale nie pada, trzeba gdzieś wyskoczyć. Wsiadam na rower i ruszam w kierunku Gór Bialskich. Jadę w stronę granicy polsko – czeskiej.
Znam tą trasę już na pamięć . Nigdy natomiast na rowerze nie zapuszczałem się w stronę Travnej Hory . Znam trochę to miejsce z zimowego biegania , ale to nie to samo. Dojeżdżam więc do miejsca gdzie zwykle przejeżdżam w stronę Papryska .
Widzę ,że droga została wyrównana i teraz już chyba nie ma wątpliwości ,że prowadzi w stronę schroniska.
Ja jednak skręcam w lewo , pamiętam ,że tędy biegła trasa biegowa tzw „Wielkiego Szengen „ Za nic jednak nie mogę trafić na drogę w kierunku Travnej Hory. Robię więc okrążenie i znowu jestem przy drodze do Papryska. Próbuję jeszcze raz . Znajduje jakąś kamienistą drogę po której ciężko jechać rowerem , ale i ona po kilkuset metrach kończy się . Zostaje więc trasa w kierunku Papryska, ale nie jadę do schroniska tylko skręcam w lewo i jadę wzdłuż granicy.
Ścieżka po opadach deszczu jest mokra i śliska . Wystające korzenie i ostre kamienie utrudniają jazdę . Z Travnej Hory rozciąga się wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Ramzową . Za Trafną Horą rozciąga się Bialskie Siedło a za nim szczyt Brouska. Od polskiej strony nie prowadza tu żadne szlaki turystyczne a widok na okoliczne góry jest przepiękny
Za Bruskiem dość umowne “zejście” wyprowadza mnie na Przełęcz U Trzech Granic (1111 m n.p.m.), to jest coś co stanowi bardziej rozdroże i węzeł szlaków między trzema wierzchołkami Smreka niż górskie siodło. Mamy tu wiatę i słupek graniczny na dawnym styku granic Śląska, Czech i Moraw.
Dalej trzymam się granicy. Kieruję w stronę Kowadła. W połowie drogi spotykam młodego chłopaka na rowerze. Takie spotkanie w tej części gór to wydarzenie. Wymieniamy wrażenie , uwagi dotyczące przejezdności drogi i ruszamy w przeciwne strony.
Przed Kowadłem ignoruje zielony szlak i poruszam się pasem granicznym. To dobry wybór, znajdują się tu skałki , które tworzą tarasy widokowe . Trudno tam wspiąć się z rowerem ale widoki są piękne.
Na Kowadle czas na krótki posiłek. Teraz już pojadę w kierunku Bielic . W zeszłym roku „wjechałem” tu od strony Nyzerowskich Wodospadów.
Z dużą ulgą witam szutrową drogę w kierunku Bielic.
<a href="" title="GPSies - po bialskich bezdrożach"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - po bialskich bezdrożach" /></a>Na bialskiej pętli
© januszek44Tu się kończy droga
© januszek44Travna Hora
© januszek44Borousek
© januszek44POdejście pod Kowadło
© januszek44Z przełeczy Trzech Granic w kierunku Kowadła
© januszek44Widok na Bielice z pod Kowadła
© januszek44Wreszcie szuterek w kierunku Bielic
© januszek44
- DST 101.54km
- Teren 30.00km
- Czas 06:34
- VAVG 15.46km/h
- VMAX 47.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 173 (102%)
- HRavg 130 ( 77%)
- Kalorie 4662kcal
- Podjazdy 1660m
- Sprzęt Danuśka
- Aktywność Jazda na rowerze
Ruprechticky Spicak - dzieki RYJKU za tę trasę
Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 4
Tak zwykle jest , najpierw się naczytam , naoglądam a potem mnie ciągnie mnie aby na własne oczy , dzięki własnym nogom to zobaczyć.
Ruszam więc rano samochodem do Kłodzka. Parking koło dużego marketu wydaje się odpowiedni aby na „tę chwilę „ tam pozostać.
Włączam nawigację rowerową i pomimo zimnego poranka ruszam na trasę. Szybko pozostawiam centrum Kłodzka za sobą i jadę w kierunku Korytowa, potem Ruszowic i Raszkowa. Drogi fajnie , asfaltowe , ruch samochodowy niewielki. W jednym tylko miejscu skręcam na szutrową drogę po której też jedzie się bardzo dobrze. Podziwiając szczyt Szczelinca i Broumovskie Steny dojeżdżam do Wambierzyc . Krótki postój przy Bazylice i dalej w drogę. Z głównej drogi ponownie wjeżdżam na szutry i dojeżdżam do bramy , chyba jakiegoś zakładu rolnego. W stróżówce ktoś siedzi więc nie bardzo chcę łamać widoczny zakaz wjazdu. Pytam więc mężczyznę o możliwość przejazdu. Odpowiada pytaniem ‘ a gdzie pan chce jechać „. Nie wdając się w szczegóły mówię ,że do Czech. Więc pan mi radzi aby zawrócił i jechał asfaltem do Tłumaczowa. Ale ja chcę tędy . Ale tam pan znajdzie dobre drogi a tu jest błoto i dziury i pokazuje mi zwichniętą nogę. Ja jednak nalegam, licytujemy się na „lata” , niestety wygrywa. Ja jednak wsiadam na rower i jadę prze teren zakładu. Na odchodzę słyszę „ale pan uparty”: No jestem trochę uparty , inaczej siedziałbym teraz i przerzucał kanały.
Droga nie jest taka zła , miejscami trafiają się miękkie miejsca i moje spd momentami przypomina kulki błota. Ale widoki są fantastyczne , wschodzący rzepak i góry na horyzoncie.
Praktycznie przez cały czas trasa wiedzie leśnymi drogami szutrowymi . Gdyby nie lekko rozmiękłe ścieżki można by nawet się nieźle rozpędzić.
Przez znaczną część jadę przez Czechy, w okolicach Głuszycy na chwilę wjeżdżam na polską stronę i tam wjeżdżam na oznaczoną trasę dla rowerów MTB.
Czuję ,że Ruprechticky Szpicak się zbliża. W pewnym momencie trafiam na coś w rodzaju rynny , którą prawdopodobnie ściągane jest drzewo. O jakiejś jeździe nie ma co marzyć , tutaj trudno pchać rower. Potem jest jeszcze gorzej. Nie trafiłem na kamienistą drogę , tylko na podejście od strony Polski.
Ale w końcu jest wieża i szczyt. Na wieży dwoje Czechów, widoki przecudne. Mój „telefoniczny aparacik” nie ogarnia tego. Jest już dość późno więc kamienistą drogą ruszam w dół. Próbuje jechać , ale czuje ,że to może się niebyt dobrze skończyć. Prowadzę więc rower jakieś 150 metrów i ruszam w dół. Już teraz nie patrzę na nawigacje . Trzeba śmigać w kierunku Kłodzka.
W Jetrichowie wpadam do małego sklepiku , samoobsługowego. Chce mi się pić. Nie patrzę na etykiety. łapie jakiś napój cytrynowy i pomarańczowy.
Przed sklepem zaciągam duży łyk cytrynowego płynu , zamiast ożywczego płynu czuję wlewający się do gardła miód. Czytam etykietę …kupiłem sobie syrop…….
udaje mi się nie rozpoczętą butelkę wymienić na kofolę…..ruszam na Broumov……
to był piękny dzień.<a href="" title="GPSies - Ruprechticky Spicak"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Ruprechticky Spicak" /></a>Broumovskie Steny i Szczeliniec
© januszek44Polna droga nie była taka zła
© januszek44Droga na szczyt od polskiej strony
© januszek44Widok ze szczytu
© januszek44Widok ze szczytu
© januszek44wieża na szczycie
© januszek44
- DST 35.60km
- Teren 25.00km
- Czas 02:21
- VAVG 15.15km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 146 ( 86%)
- HRavg 119 ( 70%)
- Kalorie 1839kcal
- Podjazdy 555m
- Sprzęt Danuśka
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętla Bielic
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1
Koło 11 błysnęło słoneczko. Szkoda czasu trzeba gdzieś wyruszyć. Zaniedbałem w tym roku Góry Bialskie, więc od razu kieruje się w stronę wsi Młynowiec. Początkowo coś co kiedyś było asfaltem , ale za tablicą z nazwą wsi asfalt się kończy i zaczynają kocie łby które skutecznie utrudniają jazdę , dodatkowo trasa cały czas pnie się w górę w kierunku Przełęczy Dział. Moją uwagę zwracają nowe oznaczenia ścieżki rowerowej , która teraz nosi numer 5725.
Na przełęczy Dział pogoda zaczyna się zmieniać , nadciągają ciemnie chmury a dodatkowo wraz ze wzrostem wysokości spada temperatura. Mimo to pomykam w kierunku Czernicy . Po drodze rozkoszuje się pierwszymi kolorami nieubłagalnie nadciągającej jesieni.
Na wysokości Bielic dopada mnie lekki deszczyk , zakładam kurtkę zjeżdżam na ścieżkę 5724 i śmigam w kierunku Bielic. Wystające kamienie robią się lekko mokre i rowerkiem co chwilę pięknie zarzuca .
Przed Bielcami zaskakują mnie wytworzone ręką człowieka niewielkie stawki . Mimo wszystko jestem tu dość często , ale kiedy i w jakim celu to powstało ? , tego na razie nie wiem.
W Bielicach przejaśnia się jest jakby cieplej. Asfaltową drogą jadę w kierunku Stronia Śląskiego. Trzeba powoli przyzwyczajać do jesiennych temperatur .
,<a href="" title="GPSies - Pętla Bielic"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Pętla Bielic" /></a>DRoga w kierunku Młynowca
© januszek44POdjazd w kierunku przełęczy Dział
© januszek44Na horyzoncie Góry Biaslke z Łyścem
© januszek44Szlakowskaz na trasie
© januszek44Widok na Masyw śnieznika z Czarną Górą w tle
© januszek44Zjazd w kierunku Bielic
© januszek44Dziwne stawki w okolicy Bielic
© januszek44Stawki koło Bielic
© januszek44
- DST 34.66km
- Czas 01:42
- VAVG 20.39km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 145 ( 86%)
- HRavg 116 ( 69%)
- Kalorie 1319kcal
- Podjazdy 219m
- Sprzęt Ewcia
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzebieszowice most
Sobota, 15 września 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 0
Tak aby się trochę poruszać , trochę w deszczu. Taki lajcik
- DST 35.60km
- Czas 01:23
- VAVG 25.73km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 156 ( 92%)
- HRavg 127 ( 75%)
- Kalorie 1244kcal
- Podjazdy 219m
- Sprzęt Ewcia
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzebieszowice most ucieczka przed burzą
Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 11.09.2012 | Komentarze 0
- DST 38.10km
- Czas 01:36
- VAVG 23.81km/h
- VMAX 40.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 151 ( 89%)
- HRavg 125 ( 74%)
- Kalorie 1553kcal
- Podjazdy 215m
- Sprzęt Ewcia
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętla Trzebieszowic
Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 2
Jeszce nie wyleczyłem odparzeń....po raz pierwszy zdarzyło mi się coś takiego.
Pewnie to skutek 10 godzinnej jazdy w mokrym pampersie.
Ale co tam , jakoś dałem rade...jutro powinno być lepiej.
- DST 188.58km
- Czas 10:11
- VAVG 18.52km/h
- VMAX 59.90km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 184 (109%)
- HRavg 148 ( 88%)
- Kalorie 8665kcal
- Podjazdy 3151m
- Sprzęt Ewcia
- Aktywność Jazda na rowerze
III Maraton Rowerowy Liczyrzepa
Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 6
Już po raz trzeci zdarzyło mi się zameldować na trasie tego rowerowego maratonu . Tym razem w Podgórzynie koło Jeleniej Góry. Niektórzy uważają ,że zgórskich etapów jest on najtrudniejszy.
Na starcie zameldowałem się już po godzinie 6. Przez prawie całą noc padał deszcz i nic nie wskazywało aby ten stan miał się szybko zmienić. Ten deszcz nie nastrajał mnie optymistycznie , miałem przejechać prawie 200 km i myśl o tym ,że nie będzie to komfortowa jazda nie napawał mnie optymizmem. Podobnych do mnie na starcie zameldowało się więcej , więc i nastroje mimo deszczu były jakby lepsze. Dodatkowo obok mnie do startu szykowało się małżeństwo ze Stronia Śląskiego więc i humor mi się poprawił. Tuż przed samym startem o 7.15 przestało padać , więc w drogę.
W mojej grupie startowej był tylko jeden kolega na rowerze górskim , pozostali zostawili nas już na początku. Mimo braku opadu i tak za chwile byłem mokry bo asfalt mokry i kałuże na drodze. Po przejechaniu około kilometra zaczął się pierwszy podjazd w kierunku Zachełmia. Po osiągnięciu szczytu byłem już cały mokry od potu i spadające z drzew deszczu. Zdejmuję więc kurtkę i śmigam dalej w kierunku Podgórzyna aby po chwili piąć się w górę do Borowic i Karpacza Górnego.
Mój kolega pojechał przede mną , jakoś nie mogłem nawiązać z nim walki.
Z Karpacza Górnego od świątyni Vang , długi zjazd w kierunku centrum miasta . Jest jeszcze dość wcześnie , miasteczko śpi . Przede mną jedzie radiowóz policyjny, który w pewnym momencie hamuje. Naciskam na klamkę hamulca i czuję jak tylne koło ucieka mi na bok. Wychodzę jakoś cało i pędzę w kierunku Kowar. Przez chwile nawet staram się być trochę bardziej ostrożnym. Przed Kowarami doganiam Irenę , którą poznałem razem z jej mężem na starcie. Żartuję nawet ,że dzięki niej uda mi się kogoś wyprzedzić. Ale ona nie odpuszcza i tak do pierwszego punktu kontrolnego jedziemy razem.
W Kowarach znowu w górę , tym razem na Okraj . Dodatkowo zaczyna padać , najpierw lekko , potem coraz bardziej. Jest mi już właściwie wszystko jedno , droga pnie się ostro do góry , to dopiero 3o kilometr a już mięśnie lewego uda dają o sobie znać. Na przełęczy kowarskiej jakiś sympatyczny jegomość dodaje otuchy i podaje wodę . Od tego miejsca zostało już tylko 4 kilometry na Okraj. Niektórzy jadą już na dół i dodają otuchy tym , którzy pną się do góry. W końcu melduję się na przełęczy. Zakładam kurtkę i śmigam na dół . Jest zimno , deszcz dalej pada i wcale nie cieszy mnie to ,że prawie wcale nie kręcę. Teraz droga prowadzi w kierunku Kamiennej Góry, Jedzie się dobrze , jest lekko z góry i wiatr w plecy , dodatkowo przestał padać i po raz kolejny zdążyłem wyschnąć , gdyby jeszcze w butach było sucho.
Ale dobre się kończy , zwrot i jadę w kierunku przełęczy Kowarskiej . Mijam Leszczyniec. Jest pod górę i pod wiatr.
Z przełęczy zaczyna „lajcik” , w dół prawie do samych Kowar potem w lewo na Gruszków i Karpniki. Kawałek ruchliwą drogą w kierunku do Jeleniej Góry i zjazd na Staniszów. Ostatni podjazd i jadę w kierunku Sosnówki i Podgórzyna. Dojeżdżam do punktu wyjścia. Zaczynam myśleć . Mogę zjechać i dystans Mega / około 120 km/ zostanie mi zaliczony . W tych warunkach to i tak dobry wynik. A z drugiej strony , dlaczego nie przejechać zadeklarowanej trasy. Uzupełniam bidony , biorę głęboki oddech i śmigam na Zachełmie. A więc jeszcze raz te same ciężkie podjazdy. Tym razem już bez wjazdu na Okraj.
Po ponad 10 godzinach z czego prawie 9 w samotności dojeżdżam do mety.
Odbieram dyplom , pamiątkowy zegar , zjadam kiełbaskę i jadę do domu. Przede mną jeszcze 150 km samochodem ….ależ to szmat drogi…..
<a href="" title="GPSies - III Maraton Liczyrzepa"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - III Maraton Liczyrzepa" /></a>Start i meta maratonu w Podgórzynie
© januszek44Rano na starcie , trochę z tyłu....
© januszek44Punkt kontrolny na przełeczy Okraj
© januszek44Na trasie maratonu Liczyrzepa
© januszek44